Dopaść Transcassubię
d a n e w y j a z d u
55.22 km
15.00 km teren
04:22 h
Pr.śr.:12.65 km/h
Pr.max:39.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:193 m
Kalorie: kcal
Rower:Salamander
Plan był prosty: wstać 4:40, przepedałować 20 km i sfocić pociąg jeżdzący raz w roku. Na dojazd zaplanowałem poniżej 2 godzin i jakieś 15 minut na znalezienie dobrego miejsca na fotkę.
Zaczęło się od 30 minutowego spóźnienia (zaspało się trochę).
Szybkie śniadanko i zaczynamy wyścig z czasem.
Na miejsce docieram o 7.05 (planowy odjazd), na szczęście widzę ludzi na stacji, znaczy nie odjechał. Wrzucam rower na nasyp i gramolę się na górę.
Szukam miejsca, pot zalewa mi oczy, w końcu decyduję, że brzeg wykopu będzie idealny, potem jeszcze kawałek w stronę torów i jaaaadę na butach w dół
Zatrzymuję się na szczęście poza skrajnią. Słyszę pociąg, ocieram pot, włączam aparat i czekam. Ręcę mi drża, trudno mi się skupić ze zmęczenia i pierwsza próba zdjęcia wygląda tak:
Szybka poprawka i mamy ostrość
ale nie na to co trzeba :/
Kolejne podejścia owocują w końcu pociągiem z motywem diesel-power ;)
(uczciwie trzeba przyznać, że zdjęcie jest mocno średnie jak na ilość wysiłku, które mnie kosztowało :/)
Moje poczynania na zboczu wykopu wzbudziły zainteresowanie obsługi pociągu
Jak zacząłem się gramolić do góry to się okazało, że te miłe zielone roślinki
wokół mnie to pokrzywy. W połączeniu z krótkimi spodenkami dało to efekt mało przyjemny ;) Wyciągam rower, okazuje się, że bidon zniknął, siegam do plecaka po drugą butelkę, też nie ma. Oględziny drogi na nasyp dają rezultat w postaci odzyskania obu zgub.
Pomalutku już udaję się na przystanek i oglądam rozkład, wynika z niego, że za 30 minut przejadą dwa pociagi. Decyzja: jadę na wiadukt i czekam.
Ruszam w stronę wiaduktu (oczywiście źle skręcam i muszę kawałek wrócić).
W oczekiwaniu na pociąg focę "okolicę"
i "żuczka" (korzystałem z niego pierwszy raz :))
Planowo nadjeżdza szynobus w kieunku Gdyni
Po kolejnych 10 minut pociąg w przeciwnym kierunku
Atrakcje kolejowe zakończone, czas wracać do domu.
W drodze powrotnej nastąpiło:
- zgubienie drogi (razy kilka)
- nieoczekiwane zakończenie torów po których szedłem
- wyczerpanie zapasów wody
- kryzys w okolicach 40 km