Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 213.71 km (w terenie 37.00 km; 17.31%) |
Czas w ruchu: | 14:30 |
Średnia prędkość: | 14.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1359 m |
Suma kalorii: | 7634 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 42.74 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Popływać ;)
d a n e w y j a z d u
85.00 km
20.00 km teren
05:10 h
Pr.śr.:16.45 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:650 m
Kalorie: 3374 kcal
Rower:Salamander
Plan jak to u mnie był prosty: pojechać gdzieś nad jezioro i popływać.
Wybrałem Przywidz, odległość przyzwoita, miejscówka nad jeziorem znana.
Oczywiście wybrałem nie wybrałem najkrótszej drogi (221) bo przepychanie z samochodami nie jest tym co lubię. Ruszyłem na Otomin, potem Niestępowo, Widlino. Kolejno były miejscowości Marszewskie (Kolonia, Huta i Góra) i hutnicze (Huta Dolna i Czarna Huta). Na końcu trasy oczywiście Przywidz.
Trasa była fantastycznie urozmaicona. Było trochę asfaltu (dobrego ale tez mocno dziurawego) , trochę tryblinki, był szuter, był szuter z kamieniami, były też w którymś miejscu całkiem spore kamloty. Były leśne dukty i piaskowe ścieżki wśród łąk. Było błoto i ogromne kałuże przegradzające drogę. Zasadniczo to były chyba wszystkie możliwe nawierzchnie.
Podobnie było z warunkami pogodowymi. Na początku było przyjemnie ciepło, potem duszno. Na odcinkach leśnych panował przyjemny cień. Była burza z gwałtowną ulewą i silnym wiatrem, potem zrobiło się chłodniej, niemalże idealnie do jazdy.
W Przywidzu spędziłem godzinkę, trochę popływałem, trochę postałem w kolejce w sklepie. W sklepie się wyróżniłem jako jedyny nie kupując Specjala albo Żołądkowej :> Droga powrotna zaczęła się od wdrapania się na górkę. Na górce pogoda się zepsuła, niebo zaciągnęło się chmurami i zaczął padać deszcz. Chwilę później do zestawu dołączyły grzmoty, błyski i coraz silniejszy wiatr. Deszcz w połączeniu z wichurą ograniczył widoczność niemalże do zera. Kompletnie przemoczony jechałem do momentu w którym burza znalazła się nade mną. W tym momencie szukałem już tylko miejsca żeby się schować. Pamiętałem o przystanku PKS w Marszewskiej Górze i tam gnałem polewany wiadrami wody.
Siedząc na przystanku mogłem podziwiać spływające z pleców i spodenek błoto:
W którymś momencie uderzenie było tak głośne, że zastanawiałem się czy przypadkiem przystanek zaraz się nie zawali. Po 20 minutach burza postawiła się przemieścić w stronę morza i przestało padać. Ruszyłem zatem dalej
Daleko nie ujechałem
Stało się jasne czemu było tak głośno
Dobrze, że burza nie trafiła w drzewo obok przystanku.
Dalsza droga była odkryciem, że gwałtowna ulewa zmieniła nieco charakter dróg, część stała się grząsko-błotna, niektóre odcinki zmieniły się w przegrody wodne a kilka zmieniło geometrię dzięki spływającemu piaskowi. Ponieważ w butach i tak mocno mi już chlupotało mogłem pokonywać przeszkody po najmniejszej linii oporu ;) Do domu zajechałem niemalże już suchy (skarpetki w mokrych butach niestety nie schną ;)).
Wycieczka bardzo udana i jak widać cudownie wszechstronna. W jeden dzień otrzymałem kompletny zestaw warunków pogodowych i drogowych.
Kategoria all alone
Po Basię do pracy a jednak bez Niej :/
d a n e w y j a z d u
11.00 km
0.00 km teren
00:37 h
Pr.śr.:17.84 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 440 kcal
Rower:Salamander
Pojechałem po Basię, niestety samopoczucie nie pozwoliło jej ze mną wracać na rowerze :/
Kategoria all alone
Przejechać nowy wiadukt nad obwodnicą
d a n e w y j a z d u
30.00 km
10.00 km teren
01:42 h
Pr.śr.:17.65 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 1245 kcal
Rower:Salamander
Musiałem pojechać po czyste płyty DVD, wymyśliłem, że przy tej okazji przejadę trasę którą biegałem wczoraj i jeszcze wypróbuję nowy wiadukt przy węźle Karczemki.
Pogoda w sam raz, słońce się trochę chowało, trochę wiatru.
Odczuwałem niestety trochę wczorajszą wycieczkę biegową (17km) i brakowało pary czasami. Dotarłem w sumie w całkiem niezłym czasie do sklepu, zakupy i powrót.
Wiadukt bardzo fajny (rowerowo-pieszy, żadnych blach) ale podjazd od jednej strony skopany. Wystaje jakiś krawężnik (nie wysoko ale zawsze) w dodatku wjazd jest pod kątem 90%. Po drugiej stronie jest ok, droga rowerowa poprowadzona elegancko dalej. Jest jeszcze jeden zonk, przy dojeździe od strony Żukowa DDR przecina 3 jezdnie (2 x prosto + skręt), przycisk do zielonego światła działa na każdą jezdnię osobno :/ Ciekawe czy ktoś jadąc rowerem pojedzie przepisowo klikając przycisk po przycisku >:>
Kategoria all alone
Kółko wokół Otomina
d a n e w y j a z d u
20.71 km
7.00 km teren
01:10 h
Pr.śr.:17.75 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:219 m
Kalorie: 842 kcal
Rower:Salamander
Do Otomina, kółko wokół jeziora i powrót.
Była moc ;)
Kategoria all alone
Powitanie Flasha i WPR
d a n e w y j a z d u
67.00 km
0.00 km teren
05:51 h
Pr.śr.:11.45 km/h
Pr.max:38.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:250 m
Kalorie: 1733 kcal
Rower:Salamander
Rano pojechałem powitać Flasha, dzisiaj kończył wycieczkę na około Europy.
Nie wykonał planu w całości co nie zmienia faktu, że jego wyczyn jest imponujący.
Miesiąc na rowerze, prawie 8000km. Pokonać samotnie taki dystans to naprawdę osiągnięcie. Dojechałem 5 minut przed 10. Usłyszeliśmy komunikat, że Flash dojechał do tablicy Sopot. W tym momencie niebo pękło i wylało się z niego mnóstwo wody. Do kompletu zaczęło mocno wiać. Chwilę później pojawił się bohater dnia. Zmęczony ale zadowolony. Jako nagrodę niespodziankę dostał nowy rower, mógł go zabrać i ruszyć na drugą pętlę ;).
Potem nastąpiły gratulacje, pamiątkowe zdjęcia i ogólne zamieszanie, wypiłem kawę i ruszyłem w stronę czołgu gdzie miał czekać na mnie pasażer przyczepy (do Sopotu przyjechałem "na pusto") i dodatkowe małe rowerzystki. Po niecałych 30 minutach dotarłem do czołgu. Dopakowałem przyczepę i ruszyliśmy na ulicę Rajską będącą miejscem zbiórki. Kilka minut po 12 peleton ruszył w stronę Sopotu.
W tym roku trasa została nieco przedłużona i trasa kończyła się w Łazienkach Północnych. Dodatkową atrakcją było "krzyżowanie" z grupą Północ :) Jak to na WPRze tempo było piesze a ludzi mnóstwo. Po dojechaniu na miejsce odpoczęliśmy trochę i zaczęliśmy wracać do domu. Po drodze były jeszcze lody, kopanie dziur na plaży i niezdrowe żarcie.
Kategoria Z dzieciakami