drucik prowadzi tutaj blog rowerowy

drucik

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2013

Dystans całkowity:223.95 km (w terenie 28.00 km; 12.50%)
Czas w ruchu:13:24
Średnia prędkość:16.71 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:774 m
Maks. tętno maksymalne:171 (91 %)
Maks. tętno średnie:139 (74 %)
Suma kalorii:6500 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:37.32 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Po płaskim

d a n e w y j a z d u 35.69 km 6.00 km teren 02:10 h Pr.śr.:16.47 km/h Pr.max:50.00 km/h Temperatura: HR max:150 ( 80%) HR avg:125 ( 67%) Podjazdy: 90 m Kalorie: 1000 kcal Rower:Salamander
Niedziela, 24 listopada 2013 | dodano: 24.11.2013

Ta wycieczka miała prosty cel, pojeździć sobie po płaskich utwardzonych drogach.
Wiadomo, że płaskość występuje na Żuławach i w tamtym kierunku zamierzałem się udać.
Z domu ruszyłem w stronę ulicy Kampinowskiej. Zaliczyłem przy tym po raz drugi serpentynki na drodze rowerowej (to zawijaski widoczne na śladzie po 2km). Potem ekspresowy zjazd w stronę Traktu Św. Wojciecha. Przy kanale Raduni do granicy Gdańska jest zrobiona przyzwoita nawierzchnia, potem stały jakieś maszyny w błocie. Być może ten kawałek też będzie miał potem dobrą nawierzchnię. Niestety nawet jak zostanie uzupełniony brak to na drogę rowerową w Pruszczu trzeba będzie skakać przez kanał albo tak jak ja dzisiaj przełazić przez jakiś ciek, który wpływa do kanału. Po dojechaniu do centrum Pruszcza znalazłem 50 metrów ścieżki. Niestety potem skończyła nie tylko ścieżka ale też chodnik. Przyznam się, że się nie spodziewałem odcinka offroadowego w centrum ;)
Następnie skręciłem na wschód. Najpierw skończył się asfalt wyparty przez tryblinkę. Potem tryblinka ustąpiła miejsca ubitej drodze. Ubita droga też zniknęła i okazało się, że błota będzie pod dostatkiem :) Od 16km nawierzchnia była albo trawiasta albo błotnista albo mocno nawieziona :> Potem standardowo jak to przy kanałach wróciła pod koła tryblinka. Jeszcze jedno zaskoczenie mnie czekało na ulicy Sandomierskiej. A właściwie na tym co po niej zostało ;) Część składała się z głębokich wykopów, część z błota a ostatnia z luźno ułożonej kostki brukowej. Dalsza trasa już nie miała niespodzianek i po 35km zameldowałem się w domu.


Kategoria all alone

Dwa szybkie kółka

d a n e w y j a z d u 13.10 km 0.00 km teren 00:40 h Pr.śr.:19.65 km/h Pr.max:37.00 km/h Temperatura: HR max:171 ( 91%) HR avg:139 ( 74%) Podjazdy: 80 m Kalorie: 500 kcal Rower:Salamander
Czwartek, 21 listopada 2013 | dodano: 21.11.2013

Koniec listopada się zbliża a mnie znowu na rower wyniosło :D
Tym razem dwa kółka po okolicy. Miałem pojechać dalej ale okazało się, że akumulator od lampki jest na wykończeniu. W związku z tym ograniczyłem się do oświetlonych okolic.


Edit: po obejrzeniu stwierdzam, że to kółka nie były ;)


Kategoria all alone

Po kocyk

d a n e w y j a z d u 73.40 km 0.00 km teren 04:22 h Pr.śr.:16.81 km/h Pr.max:40.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:200 m Kalorie: 2000 kcal Rower:Salamander
Sobota, 16 listopada 2013 | dodano: 16.11.2013

Wybrałem się po zapomniany kocyk do Gdyni. Według prognozy miało wiać mi w plecy w trakcie drogi tam a z powrotem miał być w mordewind. Założyłem, że jak zrobi się bardzo niefajnie to skorzystam w trakcie powrotu z usług SKM.
Rano okazało się, że w Gdańsku nie wieje tam mocno jak miało za to wiało w twarz. We Wrzeszczu skręciłem w ulicę Wita Stwosza sprawdzić jak wygląda pas rowerowy po gdańsku. Wygląda słabo (może poza skrzyżowaniami ze śluzami). Malowanie pasków na nierównej i dziurawej jezdni jest tak samo dobre jak malowanie pasków na chodnikach i udawanie, że mamy drogę rowerową. Triumfalne obwieszczenia o tym, że to tańsze rozwiązanie od budowania nowej drogi rowerowej i tam samo dobre można sobie między bajki włożyć. Wyremontujcie tam obie jezdnie i namalujcie jeszcze raz. Wtedy będzie dobrze.
W Gdyni dalej wiało w twarz ale za to tak mocno, że mnie zatrzymywało. Po wypiciu herbatki ruszyłem do domu. Oczywiście wiatr zaczął kręcić w kółko i wiało z różnych stron. Przez jakiś czas wiał po takim kątem, że halsowałem na rowerze ;) Po wjechaniu na Łostowicką zaczęło wiać tak, że jechałem przechylony, żeby się nie wywrócić.


Kategoria all alone

Test nawigowania z Garminem

d a n e w y j a z d u 47.46 km 15.00 km teren 02:57 h Pr.śr.:16.09 km/h Pr.max:37.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:176 m Kalorie: 1500 kcal Rower:Salamander
Niedziela, 10 listopada 2013 | dodano: 12.11.2013

Trzecia w listopadzie wycieczka nie była powodowana impulsem.
Tym razem wymyśliłem, że zobaczę jak mój Garmin sprawdzi się w roli nawigatora.
Wyznaczyłem trasę drogami, które są mi dobrze znane, poza fragmentem między Sulminem a Kolbudami. Założyłem, że nawigacja może być trudna i lepiej nie próbować od razu wyprawy w nieznane;)
Wyznaczona trasa miała 45km. W trakcie objazdu jeziora Otomińskiego po raz pierwszy "zgubiłem trasę", wyznaczony ślad był po drodze a ja zjechałem na ścieżkę rowerową. Garmin zasygnalizował opuszczenie trasy i wskazał kierunek w którym trasa powinna się znaleźć. Po powrocie na drogę napisał, że trasa znaleziona i można jechać dalej. W Sulminie zaczynała się część trasy eksperymentalna, po drogach którymi nie jechałem wcześniej. Na pierwszym zwrocie zaliczyłem wtopę, zanim GPS zareagował byłem kilkanaście metrów za skrzyżowaniem. Objechałem kilka domów i wróciłem na szlak. Dalej starałem się w okolicach krzyżówek być czujniejszy. Oprócz trybu wyświetlania strzałki nawigacyjnej można też włączyć "mapkę" pokazującą kształt wyznaczonej trasy i miejsce w którym się znajdujemy. Przełączyłem na mapkę sądząc, że w ten sposób będę trochę wcześniej widział, że zbliżam się do zakrętu. Wybrałem bardzo "dobry" moment, mianowicie miejsce w którym kończyła się wyznaczona pętla, ekran Garmina jest mały i dojeżdżając do skrzyżowania wcale nie wiedziałem gdzie mam jechać (miałem na ekranie ścieżki składające się w literę T i malutką strzałeczkę pokazującą moje położenie). Po minięciu poprzecznej drogi dostałem sygnał "Off course". Zawrotka skręcam w lewo: "Off course", zawracam i jadę w trzecim kierunku: "Off course". No kurde! Wracam na drogę, którą przyjechałem: "Off course". No i wszystko jasne, zgubiłem fixa. Po 30 sekundach mam "Course found" i wracam do wyświetlania strzałki. Dalsza droga bardzo sympatyczna, trochę błota i przyjemna droga przez las. Wyjeżdżam z lasu w pobliżu strzelnicy i szybko jadę w dół. Po niecałych 2km strzałka zawraca a ja znowu "wypadłem z trasy". Zawracam i bez problemu znajduję prawidłową drogę. Odzyskuję wysokość szybciej niż ją traciłem, w dodatku sporo błotka na tym podjeździe. Wjeżdżam do lasu i Garmin gubi sygnał na jakieś 10 sekund. Oczywiście w tym momencie wybrałem zły zakręt i muszę wracać :D Reszta pętli idzie już gładko, zjazd do Kolbud i reszta trasy bezproblemowo.
Podsumowując doświadczenie: Garmin może posłużyć za całkiem dobre uzupełnienie mapy, trochę więcej czujności w okolicach miejsc, gdzie trasa może zmieniać kierunek i da się jechać. I tak przy okazji, więcej przejechałem na rowerze w listopadzie niż w maju. Jeżeli się wybiorę jeszcze ze dwa razy to będzie więcej niż w lipcu :)


Kategoria all alone

Kolejne wietrzenie

d a n e w y j a z d u 31.00 km 4.00 km teren 01:53 h Pr.śr.:16.46 km/h Pr.max:34.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy:133 m Kalorie: 900 kcal Rower:Salamander
Czwartek, 7 listopada 2013 | dodano: 12.11.2013

Kolejny raz mnie rozniosło i wyniosło z domu :)
Po dojechaniu do Borkowo wymyśliłem, że do Kolbud nie daleko i jest ścieżka.
W Kolbudach z kolei szukałem wjazdów do góry i trafiłem do lasu. Po 500 metrach lasu zawróciłem i wróciłem do domu.


Kategoria all alone

Wietrzenie

d a n e w y j a z d u 23.30 km 3.00 km teren 01:22 h Pr.śr.:17.05 km/h Pr.max:40.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: 95 m Kalorie: 600 kcal Rower:Salamander
Piątek, 1 listopada 2013 | dodano: 12.11.2013

Po zakończonym sukcesem sezonie biegowym (4h złamane w Poznaniu :D) zrobiłem sobie przerwę od aktywności fizycznej, po dwóch tygodniach zaczęło mnie jednak roznosić. Wyciągnąłem rower z balkonu i trochę ponad godzinkę pokręciłem się po okolicy :)


Kategoria all alone