W stronę Żuław
d a n e w y j a z d u
31.88 km
2.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:16.21 km/h
Pr.max:35.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: 768 kcal
Rower:Salamander
Dzisiaj wybrałem kierunek wschodni, mało męczący bo na początku zjeżdża się z moreny i dalej jest płasko. Zatem, żeby nieco utrudnić zaczynam od wspięcia się na ulicę Kampinowską. Dalej pojadę w tym kierunku:
Zjazd w kierunku Raduni zasadniczo ekspresowy i dalej płasko.
Trafiam na linię kolejową i postanawiam się zaczaić na pociąg.
Dawno tego nie robiłem i efekty są słabe.
Ten zwiał (bo wyjechał nie z tej strony co chciałem):
Drugi kadr i nieco zbyt szybko migawka:
Trzeci kadr...masakra.
W obiektywie pociąg w kierunku Gdańska, czekam aż wjedzie elegancko w wymyślony kadr. I wtem ... Rp1 pociągu jadącego w kierunku Tczewa (no kurde skąd na torach pociąg), naciskam odruchowo migawką i mam ... maza straszliwego bo ręka drgnęła.
Przy okazji podziękowania dla maszynisty, który mnie "obtrąbił", zapomniałem że ustawiając się w skrajni trzeba mieć oczy dookoła głowy.
No to próbuję tory, nie uciekają i nie trąbią:
Ruszam dalej bo zaczyna się Policja koło torów kręcić.
Przejeźdżam pod estakadą budowanej Obwodnicy Południowej i jadę wzdłuż kanału Starej Radunii.
Po drodze mijam pojedyncze domki i stado wiatraków:
Najbardziej podoba mi się to, że 15 minut rowerem i trafiam do innego świata.
Pojedyncze domki, wąskie drogi i prawie brak ruchu.
A chwilę wcześniej wielkie miasto i jego zgiełk.
Fantastyczny kontrast.
Typowy widok żuławski:
Stwierdzam, że jadę do jakiegoś wyróżniającego się miejsca i wtedy zawrócę.
Dojeżdżam do Mokrego Dworu i pierwszy plan: wracam drugą stroną kanału.
Zniechęca mnie znak: droga bez wyjazdu.
Kręcę dalej do Rokitnicy, nieco na czuja skręcam w kierunku na Radunicę
i ostatecznie wyjeżdżam w Pruszczu Gdańskim.
Tutaj przez wiadukt i nad kanał Raduni, którym wracam w kierunku domu.
Słońce pomalutku zaczyna chować się za horyzontem:
a ja trafiam na jedyne wymagające miejsce wycieczki, muszę wdrapać się na Kampinowską (jakieś 50m do góry :).
Młynkując i dysząc okrutnie zdobywam szczyt ;)
Teraz już zadowolony z siebie zjeżdżam z górki i do domu:)
Dzisiejsza trasa.
Kategoria all alone