Na kosza i z powrotem
d a n e w y j a z d u
5.50 km
2.00 km teren
00:23 h
Pr.śr.:14.35 km/h
Pr.max:20.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 20 m
Kalorie: 200 kcal
Rower:Salamander
Po prawie rocznej przerwie (od skręcenia) zdecydowałem się na grę w kosza.
Trochę asekuracyjne ale ponad godzinę pograłem.
Potem krótkie zakupy i do domu.
Kategoria all alone
Pętelka wokół Otomina
d a n e w y j a z d u
25.21 km
14.00 km teren
01:26 h
Pr.śr.:17.59 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:250 m
Kalorie: 1000 kcal
Rower:Salamander
Dzisiaj w ramach rozgrzewki przed bieganiem zrobiłem pętelkę wokół Jeziora Otomińskiego. Po zakończeniu pętelki szybka zmiana ciuchów (T2) i przebiegłem 10km w godzinkę.
Kategoria all alone
Sobotnia setka
d a n e w y j a z d u
111.00 km
65.00 km teren
06:48 h
Pr.śr.:16.32 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:700 m
Kalorie: 4400 kcal
Rower:Salamander
Celem było poprawienie próby z września zeszłego roku, miałem zrobić setkę przez Wejherowo. Wtedy po 40km odpuściłem walkę i wróciłem do domu. Porażka wynikała z dwóch rzeczy: byłem nie do końca zdrowy i (ważniejsze) nie zadbałem o odpowiednie zasilanie pojazdu. Po Mazowii 24h w trakcie której co 30-60 minut Flash podjadał, uświadomiłem sobie, że trzeba więcej jeść nawet jeżeli jedzie się moim wycieczkowym tempem.
Tym razem lepiej zaopatrzony ruszyłem w podobnym kierunku co w zeszłym roku (Kiełpinek, Pępowo, Banino, Tuchom) dodając jeszcze wcześniej Jankowo, Borkowo i Otomin. W Tuchomie pojechałem w kierunku Karczemek. Dojechałem do 218 gdzie na widok korka (i na wspomnienie zeszłorocznych doznań szosowych) zawróciłem i podjąłem próbę przebicia się inna drogą. Pierwsza próba zakończyła się na mocno bagnistej łące, druga to powrót do jeziora Tuchomskiego i jazda przez Dobrzewino.
Za Dobierzynem skręcam w ulicę Rubinową i przebijam się mocno zarośniętą polną drogą. Przecinam drogę do Kielna i dalej polnymi drogami docieram do Bojana.
Tu wjeżdżam na asfalt i zakosami docieram do Koleczkowa. Tu odwiedzam sklep i robię drugi popas (pierwszy zrobiłem w Baninie). Przy okazji, krusząc pączkiem na mapę, decyduję, że pojadę w kierunku na Kamień, tam objadę jezioro i wrócę przez Koleczkowo do domu. Do Kamienia jadę przez Marchowo (oznaczone jako Kielno ;), od jeziora pnę się do góry. Jak zaczyna się zjazd mam już taką fazę, że jadę zadowolony i jest mi obojętne czy trafię do Kamienia czy nie. Słoneczko świeci, szuterek chrzęści pod kołami jest fantastycznie. O dziwo trafiam na kierunkowskaz z napisem "Kamień 1,8km". Kieruje się w drogę którą wskazuje i po jakimś czasie widzę małe jezioro. Nie pasuje mi to do Kamienia ale na wszelki wypadek objeżdżam (ze śladu wynika, że to było jezioro Okuniewo Duże) ;) Po objeździe trafiam na drogę z której skręciłem w stronę jeziora. Postanawiam pojechać jeszcze kawałek w prawo zobaczyć czy to na pewno był Kamień. Po kilkuset metrach znajduję tablicę z napisem Kamień :) Sprawa jasna, cokolwiek to było Kamień dopiero przede mną. Ruszam naokoło jeziora (które miejscami zalało prawie całkiem drogę) i po zakończeniu kółka mam 60km na liczniku.
Wracam do lasu na drogę do Koleczkowa. Dojeżdżając do skrzyżowania w Koleczkowie widzę jak kolumnę samochodów weselników zatrzymuje dwóch obszczymurków robiąc "bramę" z jakiś resztek sznurowadeł czy czegoś takiego. Ciekawe czy to był ich szczęśliwy dzień ;)
Dalsza trasa to zwijanie własnego śladu, krótsza nieco trasa bo bez błądzenia po polach. W Baninie zatrzymuję się po raz ostatni zjadając resztki jedzenia. Dalej jadę już nie pokonując przeszkód tylko przetaczając się po nich.
Wycieczka udana, przez kilka godzin nawet słońce świeciło. Cel osiągnięty, następny próg to 150km. Pytanie kiedy znowu będę miał dla siebie tyle czasu. Przy okazji klaruje się całkiem sympatyczna trasa. Trzeba by jeszcze trochę z mapą popracować i wyeliminować asfalt w pobliżu Pępowa i Koleczkowa. Można ją wydłużyć w stronę Szemudu i Czarnej Dąbrówki i wyjdzie to 150km :)
Kategoria all alone
Do Babci
d a n e w y j a z d u
23.73 km
0.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:18.98 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:152 m
Kalorie: 900 kcal
Rower:Salamander
Szybki kurs do Wrzeszcza i z powrotem.
Kategoria all alone
Objazd trasy Mazowii 24h
d a n e w y j a z d u
12.65 km
9.00 km teren
00:29 h
Pr.śr.:26.17 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 500 kcal
Rower:Salamander
Po 24h godzinach suportowania Flasha w trakcie maratonu wziąłem na jedno kółko jego rower. Jechało się dziwnie (dużo niżej kiera, do tego z przodu do dyspozycji był tylko blat). Pomimo, że organizator na swojej stronie o tym pisał trasa była mało interwałowa ;)
Kategoria all alone
Szybkie kółko po okolicy
d a n e w y j a z d u
12.00 km
0.00 km teren
00:36 h
Pr.śr.:20.00 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 76 m
Kalorie: 481 kcal
Rower:Salamander
Piękny zachód słońca i fantastyczny zapach mokrego powietrza wyciągnął mnie z domu.
Zrobiłem szybką rundkę po okolicy i wróciłem do domu.
Kategoria all alone
B jak Brętowo
d a n e w y j a z d u
20.00 km
2.00 km teren
01:15 h
Pr.śr.:16.00 km/h
Pr.max:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:250 m
Kalorie: 800 kcal
Rower:Salamander
Dzisiejszym celem było Brętowo i ulica Wichrowe Wzgórze
Na początek przestroga ;) jak patrzycie na mapę i planujecie jazdę to warto pamiętać, że mapa jest płaska a życie płaskie nie jest :) Pojechałem standardowo przez Ujeścisko i Łostowicką. Potem wdrapałem się na Morenę i w dół do Dolnych Młynów. Wzgórze okazało się przyzwoitym wzgórzem z całkiem dużym podjazdem.
Sama ulica spokojna i całkiem sympatyczna.
Powrót przez Myśliwską. Po drodze spotkałem rodzinkę dzików i pokonałem kolejny podjazd (tym razem mało asfaltowy).
Kategoria all alone, Dzielnice Gdańska
Popływać ;)
d a n e w y j a z d u
85.00 km
20.00 km teren
05:10 h
Pr.śr.:16.45 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:650 m
Kalorie: 3374 kcal
Rower:Salamander
Plan jak to u mnie był prosty: pojechać gdzieś nad jezioro i popływać.
Wybrałem Przywidz, odległość przyzwoita, miejscówka nad jeziorem znana.
Oczywiście wybrałem nie wybrałem najkrótszej drogi (221) bo przepychanie z samochodami nie jest tym co lubię. Ruszyłem na Otomin, potem Niestępowo, Widlino. Kolejno były miejscowości Marszewskie (Kolonia, Huta i Góra) i hutnicze (Huta Dolna i Czarna Huta). Na końcu trasy oczywiście Przywidz.
Trasa była fantastycznie urozmaicona. Było trochę asfaltu (dobrego ale tez mocno dziurawego) , trochę tryblinki, był szuter, był szuter z kamieniami, były też w którymś miejscu całkiem spore kamloty. Były leśne dukty i piaskowe ścieżki wśród łąk. Było błoto i ogromne kałuże przegradzające drogę. Zasadniczo to były chyba wszystkie możliwe nawierzchnie.
Podobnie było z warunkami pogodowymi. Na początku było przyjemnie ciepło, potem duszno. Na odcinkach leśnych panował przyjemny cień. Była burza z gwałtowną ulewą i silnym wiatrem, potem zrobiło się chłodniej, niemalże idealnie do jazdy.
W Przywidzu spędziłem godzinkę, trochę popływałem, trochę postałem w kolejce w sklepie. W sklepie się wyróżniłem jako jedyny nie kupując Specjala albo Żołądkowej :> Droga powrotna zaczęła się od wdrapania się na górkę. Na górce pogoda się zepsuła, niebo zaciągnęło się chmurami i zaczął padać deszcz. Chwilę później do zestawu dołączyły grzmoty, błyski i coraz silniejszy wiatr. Deszcz w połączeniu z wichurą ograniczył widoczność niemalże do zera. Kompletnie przemoczony jechałem do momentu w którym burza znalazła się nade mną. W tym momencie szukałem już tylko miejsca żeby się schować. Pamiętałem o przystanku PKS w Marszewskiej Górze i tam gnałem polewany wiadrami wody.
Siedząc na przystanku mogłem podziwiać spływające z pleców i spodenek błoto:
W którymś momencie uderzenie było tak głośne, że zastanawiałem się czy przypadkiem przystanek zaraz się nie zawali. Po 20 minutach burza postawiła się przemieścić w stronę morza i przestało padać. Ruszyłem zatem dalej
Daleko nie ujechałem
Stało się jasne czemu było tak głośno
Dobrze, że burza nie trafiła w drzewo obok przystanku.
Dalsza droga była odkryciem, że gwałtowna ulewa zmieniła nieco charakter dróg, część stała się grząsko-błotna, niektóre odcinki zmieniły się w przegrody wodne a kilka zmieniło geometrię dzięki spływającemu piaskowi. Ponieważ w butach i tak mocno mi już chlupotało mogłem pokonywać przeszkody po najmniejszej linii oporu ;) Do domu zajechałem niemalże już suchy (skarpetki w mokrych butach niestety nie schną ;)).
Wycieczka bardzo udana i jak widać cudownie wszechstronna. W jeden dzień otrzymałem kompletny zestaw warunków pogodowych i drogowych.
Kategoria all alone
Po Basię do pracy a jednak bez Niej :/
d a n e w y j a z d u
11.00 km
0.00 km teren
00:37 h
Pr.śr.:17.84 km/h
Pr.max:39.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 40 m
Kalorie: 440 kcal
Rower:Salamander
Pojechałem po Basię, niestety samopoczucie nie pozwoliło jej ze mną wracać na rowerze :/
Kategoria all alone
Przejechać nowy wiadukt nad obwodnicą
d a n e w y j a z d u
30.00 km
10.00 km teren
01:42 h
Pr.śr.:17.65 km/h
Pr.max:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:200 m
Kalorie: 1245 kcal
Rower:Salamander
Musiałem pojechać po czyste płyty DVD, wymyśliłem, że przy tej okazji przejadę trasę którą biegałem wczoraj i jeszcze wypróbuję nowy wiadukt przy węźle Karczemki.
Pogoda w sam raz, słońce się trochę chowało, trochę wiatru.
Odczuwałem niestety trochę wczorajszą wycieczkę biegową (17km) i brakowało pary czasami. Dotarłem w sumie w całkiem niezłym czasie do sklepu, zakupy i powrót.
Wiadukt bardzo fajny (rowerowo-pieszy, żadnych blach) ale podjazd od jednej strony skopany. Wystaje jakiś krawężnik (nie wysoko ale zawsze) w dodatku wjazd jest pod kątem 90%. Po drugiej stronie jest ok, droga rowerowa poprowadzona elegancko dalej. Jest jeszcze jeden zonk, przy dojeździe od strony Żukowa DDR przecina 3 jezdnie (2 x prosto + skręt), przycisk do zielonego światła działa na każdą jezdnię osobno :/ Ciekawe czy ktoś jadąc rowerem pojedzie przepisowo klikając przycisk po przycisku >:>
Kategoria all alone